czwartek, 26 czerwca 2014

Pierwszy

- Kath!- usłyszałam głos wkurzonej siostry dobiegający zza drzwi łazienki
- Poczekaj! Nawet pięć minut w toalecie nie można siedzieć!?
- Nie wygłupiaj się tylko otwieraj, dobrze wiesz, że siedzisz tam z pół godziny!- krzyczała dalej Pauline. Oczywiście byłam świadoma tego, że siedzę tu długo, ale co miałam zrobić jeśli po pierwsze : musiałam jakoś wyglądać chcąc wyjść do ludzi, a po drugie: nie mogłam opanować potrzeby wkurzenia mojej starszej siostry. Wiem może to jest trochę nie fair, ale jak ona jest troszeczkę wyższa i co najgorsze starsza to może dostawać co chce? o nie. Z zamyśleń wyrwały mnie kolejne wołania
- No wyjdź już ty mała szmato!- byłam przyzwyczajona do takich wyzwisk i mogłam dalej tam siedzieć, ale zaspokoiłam swoją potrzebę zdenerwowania Pauline, a poza tym gdyby wściekła się do maksimum nie miałabym podwózki do szkoły gdyż niestety nie mam jeszcze świstka uprawniającego mnie do samodzielnego prowadzenia pojazdu, a szkoda.
- Już wychodzę. Nie denerwuj się tak, bo to szkodzi twej urodzie - uśmiechnęłam się szyderczo, powoli wychodząc z toalety.
- Dzięki - westchnęła z ulgą i weszła do pomieszczenia zatrzaskując za sobą mocno drzwi.
- Nie ma sprawy - powiedziałam odwzajemniając gest. Mimo iż kłócimy się praktycznie codziennie to i tak kochamy się jak nikt. Idąc korytarzem weszłam na chwilę do mojego pokoju aby zabrać moją torbę i kurtkę. Jest maj, więc miałam dobry humor zważywszy na pogodę. Skierowałam się w stronę schodów i zeszłam po nich, kierując się wprost na dół do kuchni.
-Cześć mamuś - krzyknęłam zauważywszy mamę i ucałowałam ją w policzek.
-Cześć córeczko. Już się kłóciłaś z siostrą? Nie umiecie normalnie rozmawiać?
-Przecież my się bardzo lubimy. Jak śmiesz w to wątpić - drugą część wypowiedzi powiedziałam żartobliwym tonem
-Nie wątpię, że się lubicie, ale czasami wydaje mi się jakbyście chciały się pozabijać nożami - zerknęła na mnie kątem oka, coś krojąc nożem na desce.
-Masz rację- zaczęłam - Podaj mi szerokiego noża z ostrym końcem, aby lepiej jej wszedł w brzuch - powiedziałam z powagą, ale po chwili obie parsknęłyśmy śmiechem.
- Nie żartuj tak sobie - pogroziła mi podnosząc lekko w górę noża.
- Okej, nie zabijaj - skrzywiłam się, teatralnie podnosząc ręce do góry.
Za niedługi moment dołączyła do nas Pauline. Mama podała nam na stół kanapki i sok jabłkowy, ,ale jak zwykle nie zjadłyśmy ich do końca. Podziękowałyśmy i obie poszłyśmy do wyjścia.
-Mamo, ale odbierzesz mnie z moich zajęć?- pewnie zapomniałam wspomnieć, że od czterech lat chodzę na zajęcia tańca hip-hop. Kocham taniec. Dzięki niemu zapominam o wszystkim i o wszystkich. Po prostu to jest to co naprawdę jakoś jeszcze mi wychodzi.
- Siostra cie odbierze ja nie mogę - odkrzyknęła, machając mi na pożegnanie i idąc na górę zapewne do swojego pokoju.
- Okej to pa.- mruknęłam pod nosem, wychodząc z domu i od razu kierując się do samochodu. Weszłam do środka i zapięłam pas wiedząc jak bardzo jet na to uczulona Pauline.
- Zdejmuj czapkę - mruknęła przekręcając kluczyk w stacyjce
- Po co? - zapytałam zdziwiona, zerkając na nią.
- Bo ja tak chcę - palnęłam chyba najgłupszym argumentem jaki istnieje. Serialnie, ja tak mówiłam będąc... w sumie nadal tak mówię.
- Co do cholery da ci, że ściągnę czapkę ? - skrzywiłam się, wymachując rękoma w powietrze.
- Zakrywa ci połowę twarzy.- powiedziała i jednym ruchem ręki zabrała mi ją, chowając w schowku.
- Ej! oddawaj - wzdrygnęłam się, momentalnie odwracając się w jej stronę i atakując. Jeśli można to nazwać atakiem..
- Jak dojedziemy, póki jesteś w moim aucie nie dostaniesz jej. - wzruszyła ramionami
- Ok, ale co ci to da? - patrzyłam na nią, próbując wywiercić jej dziurę w głowie. Jednak najwyraźniej nie mam odpowiedniej do tego mocy.
- Wyglądasz ładniej- uśmiechnęła się pokazując szereg białych zębów.
- Taa... Chyba w snach.- mruknęłam ze złości, opadając na siedzenie, założyłam ręce na piersi i spoglądając w boczną szybę, westchnęłam.
Przez całą drogę siedziałam cicho. Rozmyślałam jedynie dlaczego nie mogę chociaż trochę być podobna do Pauliny. Ona miała naprawdę piękną urodę. Jej oczy były w kolorze czystego morza. Usta miała pełne barwy przypominającej malinki. Cerę miała jaśniutką, a włosy blond. Zazdrościłam jej urody. Była mądra, inteligentna, a do tego piękna. Z rozmyśleń wyrwał mnie widok budynku szkoły. Nienawidziłam go. Mimo, że byłam uczennicą z dobrymi ocenami to kilka razy zdarzało mi się wpaść w tarapaty.
Czując jak samochód zwalnia, a po chwili się zatrzymuje, wyszłam i od razu podeszłam do siostry po ukochaną czapeczkę.
- Oddasz? - zapytałam, podnosząc prawą brew i  wyciągając prawą dłoń.
- Proszę - powiedziała podając mi ją z triumfalnym wyszczerzem.
- Dziękuje dobry człowieku- odpowiedziałam i z uśmiechem zabrałam full capa.
Kierując się w stronę szkoły prowadziłyśmy "ostrą" rozmowę na temat tak naprawdę niczego. Przerwał nam nią dzwonek na lekcji. Szybkim krokiem powędrowałam pod klasę i już od razu uśmiechnęłam się widząc moje przyjaciółki : Natalie i Clary. Byłyśmy ze sobą bardzo związane. Jak siostry.
- Heej! Już jestem - przywitałam się, będąc już obok nich.
-Boże już bałam się, że cie nie będzie, że coś ci się stało- wyskoczyła Clary na jednym tchu, łapiąc się jak histeryczka za czoło.
- Nie przesadzaj. Kath by się coś stało ? To aż głupio brzmi. Fajnie że jesteś- dodała Natalie, wyrzucając kosmyk ciemnych włosów do tyłu.
- No też właśnie Clary czy zapomniałaś, że ja jestem nieustraszona?!- zaśmiałam się, zatwardzając w fakcie, że się niczego nie lękam.
- W sumie to racja. Ty niczego się nie boisz.- przytaknęła, blondynka.
Rozmowę przerwała nam nauczycielka otwierająca nam drzwi do sali. Szczerze mówiąc byłam zażenowana faktem, że teraz muszę pisać sprawdzian z matematyki.
*
- To było nienormalne!- warknęła ze złości Natalie, wylatując z klasy jak z procy.
- No trochę- przytaknęłyśmy, powstrzymując śmiech pod nosami.
- Kto wymyśla takie nienormalne testy?!- kontynuowała swoją desperacką wypowiedź.
- Dobra było minęło nie gadajmy o nauce na przerwie. A tak w ogóle...- przeciągnęłam, przekręcając się w bok i spoglądając na blondynkę - Clary jak tam twój David - dokończyłam, uważnie na nią patrząc.
David to jej internetowy chłopak, w którym się od razu zakochała jak trzynastolatka.
- Właśnie, dobrze, że wspomniałaś- zaczęła poważnie, zaczesując kosmyk włosów za ucho - Słuchajcie on się chce spotkać. Umówiliśmy się za tydzień w pizzerii. Nie chcieliśmy być sami, więc on przyprowadzi swojego kolegę, a ja którąś a was.- dokończyła szybko, zatrzymując się w miejscu na korytarzu i przez pośpiech mówienia głośniej oddychając. Stałyśmy przez chwilę nieruchomo przetwarzając jej słowa. Jednak po chwili ocknęłam się.
- Powiedz mi - mlasnęłam ustami, podnosząc wskazujący palec - zwariowałaś? Po nie całym tygodniu znajomości chcesz się z nim spotkać - patrzyłam na nią uważnie, przypominając samej sobie zachowaniem moją rozważną, troskliwą matkę. Tylko w łagodniejszej wersji.
- jeszcze nas w to wciągać?- dokończyła za mnie Natalie, oblizując usta i przechylając głowę.
- Wiem, że to może się wydawać głupie, ale on naprawdę jest miły, a do tego takie ciacho! - rozmarzyła się, ściskając dłonie, gryząc wargę przy czym patrzyła w górę.
- Ok rozumiemy, że zależy ci na nim, ale kto z tobą pójdzie- wymamrotałam, patrząc kącikiem oka na Natalie i potajemnie wskazując na nią palcem.
- To może ty idź - wyskoczyła szybko Natalie, popychając mnie gestownie w stronę Clary.
- Czemu ja a nie ty? - spojrzałam na nią, mrużąc oczy.
- Bo ja...no ten nie będę mogła - wyjąkała - tata nie pozwoli bo pizza to nie zdrowe jedzenie, a poza tym lepiej poskromisz Clary przed głupotkami z jej mózgu
- I co ? Kath zgodzisz się? - blondynka spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem niczym malutki bezdomny psiaczek szukający rodziny.
- No... Mus to mus- odpowiedziałam po czym wszystkie zaśmiałyśmy się i poszłyśmy dalej.

Po skończeniu lekcji szybko odszukałam siostrę. Miała mnie przecież zawieś na zajęcia, a one były dla mnie bardzo ważne. Prędko wsiadłyśmy do samochodu i nie minęło pięć minut a już byłyśmy na miejscu.
- Połamania nóg - powiedziała Pauline, puszczając mi oczko na zachętę.
- Dzięki - odpowiedziałam i zamknęłam drzwi.
Przemieściłam się do budynku, a wchodząc do wielkiej sali gdzie zawsze odbywają się zajęcia pierwszy raz czułam się niekomfortowo. Wszyscy patrzyli na mnie jak na kosmitę. Moją pierwszą myślą było to czy przypadkiem nie jestem gdzieś ubrudzona. Potem, że może mnie wywalili. Na dłuższe rozważania nie miałam czasu, bo nagle usłyszałam za sobą swoje imię
- Kathryn! - gwałtownie odwróciłam się i od razu przed sobą ujrzałam Stefanie. Ona nie czekając na moją reakcje, gest, cokolwiek zaczęła mówić swoje.
- Dobrze, że już jesteś. Nie uwierzysz co się stało! - wręcz skakała z entuzjazmu, który dusiła w sobie.
- Nie uwierzę póki się nie dowiem o co chodzi. Co jest? - spytałam spokojnie, obserwując ją dokładnie.
- Takie szczęście dziewczyno! - złapała się za czoło, kręcąc głową, a jednocześnie szeroko się szczerząc.
- O co ci chodzi ? Jakie szczęście? Zaraz, zaraz, mów jaśniej - machnęłam ręką, mając dość za przeproszeniem jej pieprzenia
- Była ta komisja ze szkoły zaawansowanej. Wybierali ucznia, który ma szansę przeskoczyć i iść do nich. - uspokoiła tylko swoje gesty i zaczęła
- No i co z tego? - uniosłam brwi.
- Kath no ! Nie kumasz? Ciebie wybrali. Ale ci zazdroszczę szczęściaro! - pisnęła, przytulając mnie, a ja momentalnie kompletnie zamarłam.
Długo stałam w jednym miejscu wpatrując się w martwy punkt. Do końca nie rozumiałam co właśnie się wydarzyło. Wy pewnie nie wiecie o czym ja mówię, prawda ? Już tłumaczę. W moim mieście szkoły taneczne są dwie. Normalna i zaawansowana. Do tej drugiej dostają się najlepsi po pewnym czasie spędzonym w pierwszej uczelni. Trzeba czekać na swoją kolej, ale raz na jakiś czas dyrekcja wybiera ucznia, który nauczył się tyle ile miał w normalnej i przenosi go na okres próbny do zaawansowanej. Pod koniec krótkiego szkolenia uczeń musi wymyślić swoją choreografię i zaprezentować ją. Jeśli jest wystarczająco dobra uczęszcza dalej do szkoły wyższej. Jeśli nie wraca do pierwszej i czeka normalnie. Tym szczęściarzem w tym roku miałam być ja. Byłam zaszokowana, zestresowana  i jednocześnie podekscytowana.
- Kathryn Anderson proszona do gabinetu - usłyszałam w pewnej chwili głos kobiety, który obiegł całą salę.
- No leć. Co tak stoisz?- wymamrotała Stefanie i popchnęła mnie w stronę wyjścia.
Wiedziałam co chcą mi powiedzieć, ale i tak nie mogłam powstrzymać emocji. Z sekundy na sekundę robiło mi się coraz cieplej, a serce kołatało jak szalone. To było nie do opisania.
- Em... Czy pani mnie wołała ?- powiedziałam otwierając drzwi do pokoju i ostrożnie do niego wchodząc. Wiedziałam i słyszałam jak mnie wołała, ale jakoś nie wiedziałam co powiedzieć. Na "dzień dobry" mnie nie było stać
- Tak, tak siadaj- odpowiedziała pani Brown. Chyba odruchowo spojrzałam w wszystkie strony. Oprócz dyrektorki były jeszcze dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Usiadłam na wyznaczonym miejscu i czekałam aż ktoś coś powie. Tak, zdecydowanie było to w tamtej chwili moim marzeniem; żeby ktoś się odezwał.
- Młoda panno - zaczęła poważnie dyrektorka, odkładając długopis i splatając swoje dłonie - Z przyjemnością mogę stwierdzić, że masz szansę na przeskoczenie do szkoły wyższej. Do tej pory tylko jednemu uczniowi się to udało, a mianowicie obecnemu tu Justinowi - dokończyła, wskazując na osobę siedzącą obok, a ja w szybkim tempie obróciłam głowę w lewą stronę. Ujrzałam wysokiego szatyna o nieziemskich brązowych oczach. Był ubrany można powiedzieć na luzie. To znaczy luźne spodnie i bluzka, na stopach adidasy z Nike, a na głowie miał identyczną czapkę jak ja, tylko że daszek był odwrócony w prawą stronę. Jednym słowem był moim "ideałem". Patrzyłam na niego do chwili kiedy zaśmiał się cicho pod nosem. Wytrzeszczałam oczy i szybko zawstydzona odwróciłam się z powrotem w stronę pani Brown.
- Możesz być pierwszą dziewczyną, która sprosta zadaniu. - zaczęła mówić jakaś kobieta - Chyba wiesz o czym mówię?
- Tak, wiem - odpowiedziałam szybko na pytanie, zaczynając ze stresu bawić się swoimi palcami.
- Świetnie, zaczynasz od poniedziałku. Po co marnować czas - dodał swoje słowa siwy mężczyzna. On już raczej żadnego popisu nie da. Kości by sobie połamał.
- Dobrze - pisnęłam cienkim głosem na co owy Justin się zaśmiał, za co szczerze powiedziawszy się skarciłam w duszy.
- Ja wraz z dyrekcją pójdę załatwić parę spraw. Zaraz wrócimy, a wy pogadajcie sobie w tym czasie żeby lepiej się poznać. - stwierdziła dyrektorka i wszyscy zgromadzeni wyszli zostawiając mnie z nim. Cholera jasna zostałam sama z przystojnym, ba! cholernie seksownym tancerzem w pokoju. Zaraz zemdleję. No dokładnie. Zaraz tak będzie. Cholera, no. Jak palnę coś głupiego przez mój niewyparzony język to obiecuję, że się zabiję...
- Cześć, jestem Justin - wyrwał mnie z zamyśleń podając swoją dłoń. Wspomniałam, że ma boski głos? Nie? To teraz mówię. Taki po prostu boski. Mutacja wyszła mu na dobre.
- Kath - odpowiedziałam podając mu nieśmiało rękę
- Długo tańczysz ?- spytał, kładąc łokcie na kolana i jednocześnie napierając na nie.
- Od czterech lat - blado się uśmiechnęłam, obserwując go dokładnie.
- Sporo, ja gdzieś od sześciu - ciągnął rozmowę
- A ile masz lat? - spytałam z czystej ciekawości, co jest w moim przypadku bardzo częste i normalne.
- 19, a co wpadłem ci w oko ?- spytał puszczając mi oczko i szczerząc się.
- Pff... nie, tylko chciałam wiedzieć kiedy zacząłeś - zagmatwałam się lekko w słowach, coś plącząc i nerwowo zaczesując włosy za ucho.
Skłamałam lekko z odpowiedzią, ale co miałam zrobić?
Powiedzieć : Hej koleś podobasz mi się wyjdziemy gdzieś razem...?
Szczerze powiedziawszy chętnie bym to zrobiła gdyby nie fakt, że się wstydzę. No ups..
- Jak się na mnie gapiłaś było dobrze - dodał nie zdejmując z twarzy zadziornego uśmieszku. Czułam jak się rumienię, więc odwróciłam głowę w drugą stronę. Chyba za późno to zrobiłam, bo po chwili cały czas z uśmiechem Justin powiedział:
- Słodko się rumienisz. To przeze mnie? - zaśmiał się, a ja czułam jego wzrok na sobie. Dosłownie.
- Wcale się nie rumienię!- prawie krzyknęłam, odwracając gwałtownie głowę w jego stronę co najwyraźniej było błędem
- Nie wcale. Ta piękna czapeczka tego nie zakryje - droczył się dalej ze mną, a mnie powoli to irytowało. A raczej chciałam żeby skończył żeby się nie kompromitować. Tak, tak brzmi lepiej.
- Niech ci będzie, ale to wcale nie przez ciebie - odpowiedziałam nie mając siły się dalej z nim dyskutować na temat mojej niepohamowanej z uczuciami czerwonej twarzy.
- Okej, ale ja i tak zostaję przy swojej wersji skarbie- powiedział, a na jego twarzy wciąż widniał słodki, zadziorny uśmieszek., który przez krótki czas zdążył mnie uwieść..
Siedziałam spokojnie oglądając swoje paznokcie. Czy on właśnie powiedział na mnie skarbie? Tak, chyba właśnie to powiedział. Matko moja najdroższa, tak powiedział...
Zrobiło mi się momentalnie gorąco i poczułam dziwne ukucie w brzuchu. Nie wytrzymując dłużej tego ciepła odpięłam bluzę, którą miałam na sobie.
- Nie musisz się rozbierać - stwierdził co chyba zdawało mu się zabawne, bo się wyszczerzył. Jego uśmiech powalał z nóg. Już miałam cokolwiek odpowiedzieć, kiedy do pokoju weszła dyrektorka z komisją aka tymi jakimiś starymi dziadami. Ale są spoko.
- Więc dobrze, ty idź do grupy. Ostatni raz, miejmy nadzieję, się z nimi zobaczysz na zajęciach, a od poniedziałku po lekcjach przyjedź do szkoły zaawansowanej. Skieruj się do gabinetu. Tam państwo wszystko ci wyjaśnią. - powiedziała na jednym tchu pani Brown, uśmiechając się szczerze.
- Dobrze, do widzenia- odpowiedziałam, a wstając z krzesła spojrzałam na Justina. Ten uśmiechnął się i ruchem głowy tak jakby powiedział do zobaczenia. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem i pośpiesznie wyszłam.
__________________
Witam pyszczki,
od razu chcę poinformować, że ten blog miał już swój czas, tzn był prowadzony. Nawet doszłam do siedemnastu rozdziałów. Jednak zważywszy na to, że były one pisane bardzo bardzo bardzo dawno temu, na moich początkach, to nie były najlepsze, ba, były koszmarne. Teraz trochę je poprzerabiałam i dodałam nowe treści. Kurewsko zależy mi na "ocaleniu" bloga, bo mam do niego duży sentyment.
Obiecuję, że Was nie zawiodę i poprowadzę go najlepiej jak umiem.
Much Love!

2 komentarze:

  1. ciekawie się zaczyna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Nie mogę się już doczekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń